Info

avatar Witaj na moim blogu. Mam na imię Marcin. Mieszkam na warszawskim Służewcu. Jeżdżę rowerem i staram się zwiedzić ciekawe miejsca. Interesuję się architekturą, historią i fotografią. Blog prowadzę od 6389.20 kilometrów przejechanych rowerem. Po leśnych korzeniach i błotach przejechałem 875.80 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.53 km/h i szybciej mi się nie chce;)


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl

Moje jeździdło

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gewehr.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
112.00 km 26.00 km teren
05:57 h 18.82 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max:174 ( 87%)
HR avg:133 ( 67%)
Kadencja:/min
Kalorie: 1848 kcal

Setka

Niedziela, 5 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 0

Pierwsza setka w to lato:)
Od dawna nosiłem się zamiarem objechania setki. Tyle że albo nie miałem tyle czasu, albo pogoda do bani;) Ustaliłem ze szwagierką, że w niedziele jedziemy ponad sto kilometrów. Ona jeszcze nigdy tak daleko na rowerze nie była i to będzie dla niej sprawdzian:) Napiszę tak, przejechała i chce żebym ustalił jeszcze dalszą trasę! Mnie to cieszy że się nie zraża do jazdy, bo ja mam z kim jeździć:)
Przejdźmy do samej trasy. Wyruszyliśmy o 9:00. Pierwszy przystanek zrobiliśmy pod Centrum Nauki Kopernik. Musiałem przesmarować jej rower, amor wydawał dziwny dźwięk i mnie to denerwowało. Dalej ścieżką do Mostu Gdańskiego, którym przeprawiliśmy się na drugą stronę Wisły. Dalej Jagiellońską i Modlińską do obwodnicy Jabłonny. Na obwodnicy jest zakaz dla rowerów, ale co mi tam, pojechaliśmy nią;) Jeszcze tylko skręt w prawo na rondzie i byliśmy w Legionowie. W Legionowie znam przynajmniej 15 osób, to i nie mogło się obejść bez odwiedzenia kogoś;) Padło na mojego brata, chwilę z nim pogadaliśmy i udaliśmy się w dalszą drogę. Przez Legionowo dojechaliśmy do drogi przesyłowej Wodociągu Północnego. Fajna droga na której jest zakaz dla samochodów:) Nią dojechaliśmy pod sam Wodociąg, potem przy dawnym hotelu pracowniczym wyjechaliśmy na plażę. Na samej plaży taki tłok, że nie było by gdzie się z ręcznikiem rozłożyć. Chwila zastanowienia nad dalszą trasą i wybieramy kierunek Dębe. Po dotarciu nad zaporę, stwierdzamy że się nią przebijemy na drugą stronę Narwi i dalej pojedziemy w kierunku Nowego Dworu. Po zjechaniu na sam dół i pchaniu rowerów jakieś 300 metrów przez głęboki piach, udaje się nam jeszcze przejechać tylko kawałek. Stwierdzamy że trzeba zrobić postój i wypić złoty napój, co by za bardzo się nie nagrzał;) Gdy tak sobie siedzimy i sączymy, to dostajemy telefon. Dzwonią znajomi że są w Zegrzu na kempingu. Pada decyzja że wracamy na lewą stronę Narwi i jedziemy wałem do nich. Tyle że wymyślam że nie jedziemy już przez ten piach, tylko podjeżdżamy pod skarpę po drodze z płyt i kamieni. Tak jakoś w połowie podjazdu, jadąc wolno obracam głowę do tyłu żeby zobaczyć czy jeszcze jedzie za mną moja szwagierka. To był mój błąd:( Rower się zatrzymał, tyle że mój SPDek się nie wypiął i zaliczyłem solidną glebę na kamieniach:) Jestem cały ;) Oczywiście nie obyło się bez szybkiego zjazdu asfaltem w stronę zapory:) Pięknie się tam śmiga. Sam wał do Zegrza pusty. Zawsze jest tam sporo spacerowiczów i rowerzystów, a dziś pusto było. Po dojechaniu do mostu, przeprawiliśmy się znowu na drugą stronę i udaliśmy się na kemping. Tam posiedzieliśmy około piętnastu minut i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Czyli z powrotem na most, i w lewo w stronę Nieporętu. Zaraz po skręcie zjeżdżamy nad samą wodę. Okazuje się że jest fajna miejscówka, możemy tu popływać. Woda zimna, fale jak nad morzem, ale dobrze się pływa:) Trochę pływamy i następuje kolejna degustacja płynu;) W sumie siedzimy tu jakąś godzinę i ruszamy dalej. Na trasie w stronę Nieporętu, korek jak cholera. Po dojechaniu do Kanału żerańskiego, skręcamy przed nim na Warszawę. Za Rembelszczyzną stajemy na stacji benzynowej, gdzie jemy po hot-dogu. Gdy tylko ruszamy dalej, zaczyna padać. Na Białołęce, zaczyna tak padać że dalsza jazda niema sensu. Na Kondratowicza dochodzi do tego jeszcze burza. Pada decyzja żeby przeczekać ją na przystanku. Stoimy jakieś dwadzieścia minut i pomimo padającego deszczu, ruszamy dalej. Udaje nam się dojechać tylko do Świętego Wincentego. Deszcz tak zaczął padać że się nie dało jechać i się schowaliśmy pod dachem domu pogrzebowego:) Jak trochę zaczyna mniej padać, to śmigamy dalej. Dojeżdżamy do mostu Gdańskiego i dalej na Stare Miasto. Dla zainteresowanych napisze, że przy Pałacu Prezydenckim…… nie było krzyża;) Nie wiem czy poszli z nim na Jasną Górę, czy zabrali z uwagi na deszcz;) Gdy przeprawialiśmy się podziemiami pod rondem Dmowskiego, dostaliśmy bardzo grzeczną zjebe od ochrony. Usłyszeliśmy „Przepraszam, tu nie wolno jeździć rowerem”. My zeszliśmy, a pan na to „dziękuję bardzo”:) Padać przestało dwa kilometry od domu. Pomimo tego że zaliczyłem glebę, zmokliśmy jak cholera, to wycieczka była bardzo przyjemna:) Teraz muszę wyszukać trasę na 150 kilometrów. Tylko taką żeby nie korzystać z pociągu w drodze powrotnej.

Centrum Nauki Kopernik © Gewehr

FSO, relikt polskiej motoryzacji © Gewehr

Plaża w Wieliszewie . Za dwie godziny będzie całkowity brak miejsca. © Gewehr

Bagienko;) © Gewehr

Narew i zapora Dębe © Gewehr

Zalew Zegrzyński © Gewehr

Zalew Zegrzyński © Gewehr
Kategoria Z rodziną, Za Miasto



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zniec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Statystyki zbiorcze na stronę