Info

avatar Witaj na moim blogu. Mam na imię Marcin. Mieszkam na warszawskim Służewcu. Jeżdżę rowerem i staram się zwiedzić ciekawe miejsca. Interesuję się architekturą, historią i fotografią. Blog prowadzę od 6389.20 kilometrów przejechanych rowerem. Po leśnych korzeniach i błotach przejechałem 875.80 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.53 km/h i szybciej mi się nie chce;)


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl

Moje jeździdło

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gewehr.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Z rodziną

Dystans całkowity:1469.70 km (w terenie 517.10 km; 35.18%)
Czas w ruchu:84:47
Średnia prędkość:17.33 km/h
Maksymalna prędkość:46.00 km/h
Suma podjazdów:568 m
Maks. tętno maksymalne:194 (97 %)
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:18446 kcal
Liczba aktywności:47
Średnio na aktywność:31.27 km i 1h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
69.00 km 11.00 km teren
03:24 h 20.29 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:29.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:143 ( 72%)
Kadencja:/min
Kalorie: 2678 kcal

Wyjazd pochmurny, powrót w strasznym słońcu:)

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 0

Opis wstawię jak znajdę chwilę. Obecnie cierpię na straszny brak czasu:(



Dane wyjazdu:
51.00 km 27.00 km teren
02:46 h 18.43 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:168 ( 84%)
HR avg:141 ( 71%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Przy Wiśle i innych ciekach;)

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 6

Sobota, była dla mnie dniem bez roweru. Do tego doszła jeszcze wieczorna impreza, po której się obudziłem strasznie zmęczony;) Dzień się ładnie zapowiada, trzeba gdzieś pojechać. Tylko gdzie? Samemu się nie chciało, to zagadałem ze szwagierką czy nie ma ochoty na pokręcenie. Powiedziała że tak, byle nie daleko. To ja jej że pojedziemy najpierw na Ursynów, tam odwiedzę Waypointa i dalej do Lasu Kabackiego;) Tym razem szybko się uporałem z tym WP, ostatnio miałem problemy z nim. Potem pojechaliśmy do alei Brzozowej w Powsinie. Tam sobie chlipnąłem pierwszą pianę:) Zmęczenie „wczorajsze” znacznie zostało złagodzone po tym zabiegu;) Siedzieliśmy i gadaliśmy, co poskutkowało tym że wymyśliliśmy dalszą jazdę. Kierunek Konstancin, a dalej wyjdzie w praniu;) Dzwonię do żony żeby ustaliła mi gdzie się znajduje pływalnia w Konstancinie. Dostaje namiary i udajemy się na miejsce. Tam się okazuje że pływalnia dawno jest opuszczona, a na teren trzeba skakać przez siatkę. Co czynię, lądując w sporych pokrzywach:) Spisuję kod, robię szybkie zwiedzanie terenu i ruszamy dalej. Pech chciał że jechaliśmy koło sklepu i trzeba było zrobić zapas na drogę;) Dalej ruszamy wzdłuż Jeziorki. Jest tam fajna ścieżka, która prowadzi wałem prawie do samej Wisły. Zatrzymujemy się przy skrzyżowaniu Jeziorki z Wilanówką. Tu stwierdzam że plecak jest za ciężki i trzeba zutylizować zapasy:) Po następnym Tyskim, jest już spoko i nie zmagam się z przypadłością „dna wczorajszego”. Po czym jedziemy wzdłuż Wisły, prowadzi tam fajny asfalcik;) Dalej przeskakujemy na trasę przez piaskarnie, odcinek podły, ale da się jechać. Na Siekierkach, zaczyna się fajna ścieżka wysypana ubitym tłuczniem. W okolica EC Siekierki zakładam Waypointa. Następnie jedziemy wałem w stronę pomnika Sapera. Niestety z mizernym skutkiem. Ładnie wyglądającą ścieżką, można dojechać tylko do wodociągów. Tam kończy się siatką i krzakami, którymi nie można się przebić. Gdy wracamy się, zobaczyłem otwartą furtkę na pobliskie osiedle. Tyle że jak wjechaliśmy, ja wspaniałomyślnie zamknąłem ją za sobą. Osiedle jest typowym gettem, ogrodzonym z każdej strony;) Już myślałem że trzeba będzie skakać przez płot, ale okazało się że od strony Bartyckiej jest zepsuty zamek:) Mogliśmy dzięki temu normalnie wyjechać. Z tej radości zarządziłem kolejne uzupełnienie zapasów. Ciepło, więc pić trzeba. Zakupy robimy w pobliskim sklepie i jedziemy na Płytę Desantu. Tam sobie siadamy i sączymy kolejne piwko:) W pewnym momencie widzimy gościa, który trzyma się boi trzydzieści metrów od brzegu. Po jakiś 2 minutach przypływa do niego prom. Wciągają go na pokład i zabierają do przystani. Gość w samych gaciach, pewnie się nachlał i szukał ochłody. Wisła w tym miejscu jest strasznie nieprzewidywalna i trzeba być debilem żeby tam pływać:( Pominę kwestię czystości tej rzeki;) Mijają jakieś trzy minuty od zabrania go na pokład, przypływają dwa patrole wodne Policji. Płyną do przystani promu, gdzie stoją dosyć długi czas. Ciekawe czy go jakoś ukarali? Po dokończeniu piwa i zjedzeniu czekolady udajemy się do domu. Zrobiliśmy 50 kilometrów, dziewczyna ustanowiła swój rowerowy rekord i była zdziwiona że tak sprawnie poszło:) Teraz czas na stówkę;)

Ścieżka na wale wzdłuż Jeziorki © Gewehr

Tyskie i przyroda:) © Gewehr

Piaskarnia © Gewehr

Podła droga w okolicach piaskarni © Gewehr

EC Siekierki z daleka © Gewehr

Ujęcie wody dla EC Siekierki © Gewehr

Nowa ścieżka na Siekierkach © Gewehr

Barka i gość trzymający się boi © Gewehr

Puławska © Gewehr


Dane wyjazdu:
14.60 km 7.00 km teren
00:59 h 14.85 km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:157 ( 83%)
HR avg:125 ( 66%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Do bursy

Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 18.05.2012 | Komentarze 0

Wieczorem zabrałem młodszego syna na rower. Pojechaliśmy zobaczyć bursę, którą oznaczył Surf. Nie kojarzyłem dokładnie gdzie to jest więc trochę się pokręciliśmy:)Potem pojechaliśmy jeszcze na hot dogi na Statoil. Tępo mieliśmy tak wolne że myślałem że usnę;) Trasa krótka, zrobiło się zimno i stwierdziliśmy że wracamy.

Ten budynek ma ciekawe rozwiązanie. Fontanna jest wbudowana w podstawę biurowca.
Budynek Juwentusu © Gewehr


Waypoint #2851 Bursa Motoluxu na Grabowie © Gewehr


Dane wyjazdu:
29.80 km 0.00 km teren
01:48 h 16.56 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:178 ( 96%)
HR avg:131 ( 70%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Piaseczno

Piątek, 11 maja 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 3

Po powrocie z pracy, zjadłem obiad i wyruszyłem do Piaseczna. Miałem tam do odebrania rower żony z serwisu. Umówiłem się że żona pojedzie tam autobusem, a ja rowerem:) Korek na Puławskiej taki, że ciężko było się rowerem przeciskać. Wiadomo gdy mamy piątek po południu, to warszawa wraca do domu;) Spotkałem się z żoną w Piasecznie i pojechaliśmy/poszliśmy odebrać jej rower. Serwis spisał się znakomicie:) Żona, ma już swój rower sprawny. Następnie pojechaliśmy na cmentarz parafialny w Piasecznie. Surf założył tam waypointa. Jest tam sporo ciekawych i starych grobów. Na powrocie podjechaliśmy do centrum Piaseczna. Przy fontannie tłumy dzieciaków. Ciepło było, więc sprzyjało to harcom w wodzie:) Zrobiłem jeszcze fotkę gdzie kiedyś stał T-34/85. Zabrali go jakieś 15 lat temu:( Czy ktoś go jeszcze pamięta? Ja rozumiem że to sowieckie i mamy złe wspomnienia. Tylko teraz w tym miejscu jest cokół i na nim kupa krzaków. Tak to przynajmniej dzieciaki mogły sobie zobaczyć, a nawet po nim połazić. Potem to już pojechaliśmy prosto do Warszawy. Jeszcze podjechałem na Domaniewską wpłacić pieniądze do banku. Jest tam bardzo fajnie zabudowany kompleks biurowy, w środku którego znajduje się kaskada z małym stawikiem. Będzie tam WP, jakoś mi się tam spodobało:) Może to była kwestia późnej pory? Jeszcze jak jechałem do domu po DDR pod Galerią Mokotów, baba weszła mi pod koła:( Zaliczyłem efektywny przejazd na przednim kole. Dupę miałem sporo nad głową;) Na szczęście zacząłem odpuszczać klamkę hamulca, baba uciekła i stąd wyszedł fajny przejazd na przednim. Chociaż adrenalina bardzo skoczyła. Zona jechała za mną i była pewna że będzie gleba;) Po tym, ja spokojnym i opanowanym głosem do baby: Proszę pani, to jest ścieżka. Była tak wystraszona, że nie miałem sumienia jej zjebać;)
Oczywiście testowałem nadal nową zabawkę:) Jak jechałem sam do Piaseczna, tępo mojej pompki było jak szalone. Na powrocie z żoną, prawie nie biło. A mówią że przy ukochanej osobie, serce mocniej bije;) Kadencje mam na poziomie 80-95. Chyba nie ma takiej tragedii?

Piaseczno © Gewehr

Piaseczno © Gewehr

Waypoint #1746 Piaseczno - kościół św. Anny © Gewehr

Tam kiedyś stał czołg T-34/85 © Gewehr

Piaseczno cmentarz © Gewehr

Piaseczno cmentarz © Gewehr

Piaseczno cmentarz © Gewehr

Budowa wiaduktu nad Puławską © Gewehr

Szklaki biurowe na Domaniewskiej © Gewehr


Dane wyjazdu:
48.00 km 10.00 km teren
02:16 h 21.18 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

D-P-D + jakieś dziwne przejazdy;)

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 1

Dziś skusiłem się pojechać rowerem do pracy. Ostatnio nie jeździłem, choroba mnie dopadła i byłem osłabiony:( Już w pracy zaczęło mnie nosić, musiałem gdzieś pojechać. Po robocie wyrwałem na Jerozolimskie, dojechałem nimi do Grójeckiej. Na Grójeckiej, korek jak cholera, musiałem ostro przebijać się między autami. Pas został tylko jeden, awaria wodociągowa i trwały prace naprawcze;) Następnie skręciłem w 17 Stycznia i tą ulicą dojechałem do Rzymowskiego. Całą trasę starałem się kręcić na wysokich biegach i na pełnym maksie. Miałem taką dziwną potrzebę zajechania się:) W domciu spożyłem obiad. Tyle że dalej mnie nosiło;) Pytam starszego syna czy ze mną jedzie, mówi że tak. To jedziemy:) Tylko gdzie? Pada na Piaseczno. Jedziemy do Decathlonu, poszukać pulsometru. Na miejscu znalazłem to czego szukałem;) Zobaczymy jak to się przełoży na jazdę. Może kiedyś skrobnę coś na ten temat:) Na powrocie jeszcze wstąpiliśmy na parking na wyścigach. Ja sobie chwilę posiedziałem na ławce, a młody pobiegał;)
Dopisałem że przejechałem 10 kilometrów w terenie. Ten teren wziął się z tego że jechaliśmy do Piaseczna chodnikami. Tam jest gorzej niż w terenie, kto jechał chodnikiem wzdłuż Puławskiej, ten wie!
Bym zapomniał, jeszcze spisałem po drodze jeden WP:)



Dane wyjazdu:
44.60 km 26.00 km teren
02:34 h 17.38 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Żona ma singla:)

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 3

Ranek dziś był piękny, umiarkowane słoneczko i mały wietrzyk. Trzeba było zorganizować rodzinną wycieczkę, żona, ja i dwóch synów;) Padło na Konstancin i okoliczne wioski. Pojawiły się tam nowe WP i trzeba było się tam bujnąć:) Pojechaliśmy przez Las Kabacki i Kierszek do Chyliczek. W Chyliczkach mieliśmy do odwiedzenia kładkę na Jeziorce. Następnie udaliśmy się do starego młyna, który znajduje się w Skolimowie. Młyn ładnie zadbany i jak ktoś ma kaprys, może go kupić, jest na sprzedaż. Kolejnym miejscem które odwiedziliśmy, była kapliczka która stoi przy ruchliwej drodze Konstancin-Piaseczno. Kiedyś prawie nie jeździły tam samochody, dziś bałem się tamtędy jechać z dziećmi, taki ruch:( Z kapliczki pojechaliśmy trochę naokoło do Konstancina. Tam odwiedziliśmy Warfieldowo. Co by nie mówić, budynek przypadł mi do gustu. Tu się posililiśmy i stwierdziliśmy że wracamy. Deszcz nas gonił i stąd taka decyzja. Jedziemy przez Powsin. Przy podjeździe pod górkę, która prowadzi do starej leśniczówki, żona redukuje bieg. Tylna przerzutka ląduje w szprychach. Dodatkowo zaczyna padać. Próba prostowania pomaga przejechać kolejne cztery metry. Znowu w szprychach:( Pada decyzja żeby zjechać na dół, tam na wjeździe jest ławeczka i daszek, można schować się przed deszcze i coś wymyślić. Już na dole stwierdzam że z przerzutek nic nie będzie. Rozpinam łańcuch(spinka) i demontuję przerzutki. Z tego co zostało, można zrobić tylko singla;) Bułka z masłem, tylko skrócić jeszcze łańcuch. Skuwacz był, tyle że w sklepie:) Po 10 minutach walki, poszedłem do budki na parkingu. Gość pożyczył mi młotek i ogarnąłem temat w minutę;) Wróciłem do rowerów z łańcuchem krótszym o siedem ogniw. Zakładam go, a on za krótki. Na szczęście zapomniałem upchać go przez przednią przerzutkę. Pasuje, rundka kontrolna, zatwierdzam odbiór techniczny i można jechać. Tyle że pojawia się nowy problem. Ręce tak uwalone, że wstyd jechać. W plecaku miałem jakiś krem, zmieszałem go z piaskiem i tym umyłem ręce. Nawet nieźle wyszło:) Gdy wjechaliśmy do Lasu Kabackiego, deszczyk lekko popadywał. Od muru wyścigowego zaczęło nieźle padać, wróciliśmy mokrzy. Teraz muszę zrobić rower żony i zlikwidować trzeszczenie sterów u siebie:) Wychodzi mycie roweru pod wysokim ciśnieniem. Sobota będzie chyba dniem serwisowym;) Byle by mi się chciało, zabrać do roboty…
Dziś kapliczki mi obrodziły na zdjęciach;)

Kładka na Jeziorce © Gewehr

kapliczka-Skolimów © Gewehr

Stary Młyn-Skolimów © Gewehr

Kapliczka-Skolimów © Gewehr

Kapliczka © Gewehr

Kapliczka-Konstancin © Gewehr

Kapliczka-Konstancin © Gewehr

Warfieldowo © Gewehr


Dane wyjazdu:
26.00 km 14.00 km teren
01:23 h 18.80 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Na lody

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 3

Dziś pojechałem z żoną i młodszym synem na lody. Pojechaliśmy przez Las Kabacki do Powsina. Ludzi na rowerach, jak i pieszo, wylęgło przerażająco dużo. Jeździ się coraz gorzej. Ludzie się czują jakby tylko oni sami jechali. W zimie było pięknie, tylko wytrwali bikerzy którzy mają pojęcie o jeżdżeniu. Trzeba się dostosować, nic innego nie zostaje. W Powsinie, kolejka za lodami taka że mi ręce opadły;) Odstałem swoje, młody dostał swoje upragnione lody i poszliśmy do następnej kolejki. Owa kolejka, była za piwem:) Ucieszyło mnie że co trzeci kolejkowicz był w obciskach, albo miał kask rowerowy;) Widać że „izotoniki” są ważną rzeczą w diecie rowerzysty:) Lody i napoje zostały spożyte i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jak jechaliśmy, młody się napędził ponad 20 km na godzinę. Zjechał jakoś tak niefortunnie na pobocze, przednie koło zapadło się głęboko w ściółkę, co zaowocowało spektakularnym lotem przez kierownicę. Pierwsze moje wrażenie było takie że sobie żebra połamał. Na szczęście skończyło się tylko na kilku zadrapaniach. Twarz uratował mu daszek od kasku, jak upadał to się wygiął i zasłonił mu oczy i nos. Chwile musieliśmy postać, żeby mógł dojść do siebie. Był to jego pierwszy, tak daleki lot;) Pozbierał się, trochę ponarzekał na żebra i ruszyliśmy dalej. Po kilku kilometrach, zapomniał całkowicie o upadku i kręcił dobre tempo:) Dalsza droga przebiegła spokojnie.

Powsin © Gewehr

Polana piknikowa w Powsinie © Gewehr

Młody już po upadku. Humor odzyskany;) © Gewehr


Dane wyjazdu:
12.00 km 9.00 km teren
00:33 h 21.82 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Pomiechówek, Dzień 3

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 2

Dwa razy sklep. Jak byłem za drugim razem w sklepie, żona robiła zakupy, ja pilnowałem rowerów. Stoję sobie koło rowerów i nagle słyszę jak ucieka powietrze z tylnego koła w sprzęcie mojej żony. Wyszła ze sklepu i ja jej mówię, mam dwie wiadomości, złą i dobrą;) Zła to taka że ma kapcia, a ja pompkę zostawiłem w namiocie. Dobra to taka, żeby dokupiła piw na powrót, będzie się przyjemniej spacerowało:) Gdy dotarliśmy na miejsce, zabrałem się za łatanie. Dętka puściła na łączeniu. Zapasu nie miałem i musiałem kleić. Trzy próby i całkowite niepowodzenie:( Dętka okazała się nie do sklejenia. Olałem temat. Gorąco jak cholera. Zresztą podjęliśmy decyzję że jutro wracamy.
Pomiechówek © Gewehr
Kategoria Z rodziną, Za Miasto


Dane wyjazdu:
18.00 km 16.00 km teren
00:37 h 29.19 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Pomiechówek, dzień 2

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 3

Dziś tylko dwa razy do sklepu i dwa razy po dojeżdżających, co by pokazać drogę. Upał taki że człowiek nie ma ochoty na kręcenie.
Narew, 4 rano © Gewehr

One też nie śpią;) 4:30 © Gewehr
Kategoria Z rodziną, Za Miasto


Dane wyjazdu:
23.00 km 19.00 km teren
00:59 h 23.39 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Pomiechówek, dzień 1

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 2

Miałem pojechać rowerem do Pomiechówka. Niestety musiałem jeszcze po drodze załatwić parę spraw, więc rowery powędrowały na dach samochodu. Na miejscu zanim rozbiliśmy namioty, już musiałem jeździć rowerem:) Utopiliśmy jedno auto. Kałuża wydawała się płytka, a okazało się że jest w niej wody do połowy drzwi;) Gdy chcieliśmy je wyciągnąć, wyszedł brak wkręcanego haka i nie było jak zaczepić liny. Zatem wsiadłem na rower i pojechałem szukać zaczepu. Auto było z badziewnej włoskiej stajni i nigdzie nie mogłem znaleźć szukanego przedmiotu. Dopiero po przejechaniu około 9 kilometrów, trafiłem taki samochód. Pogadałem z gościem, dałem swój dowód i wypożyczyłem upragniony hak. Po dotarciu na miejsce wyciągnąłem U-bota i popedałowałem oddać zaczep. Oczywiście wyciągnąłem autem, rowerem nie próbowałem, mam stary napęd i się o niego boję;)
Jeszcze tego dnia wyjechałem rowerem tylko raz do Pomiechówka, koleżanka do nas dojeżdżała i nie znała drogi, więc ją poprowadziłem.
Kategoria Z rodziną, Za Miasto


Statystyki zbiorcze na stronę