Info

avatar Witaj na moim blogu. Mam na imię Marcin. Mieszkam na warszawskim Służewcu. Jeżdżę rowerem i staram się zwiedzić ciekawe miejsca. Interesuję się architekturą, historią i fotografią. Blog prowadzę od 6389.20 kilometrów przejechanych rowerem. Po leśnych korzeniach i błotach przejechałem 875.80 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.53 km/h i szybciej mi się nie chce;)


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl

Moje jeździdło

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gewehr.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
44.60 km 26.00 km teren
02:34 h 17.38 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Żona ma singla:)

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 3

Ranek dziś był piękny, umiarkowane słoneczko i mały wietrzyk. Trzeba było zorganizować rodzinną wycieczkę, żona, ja i dwóch synów;) Padło na Konstancin i okoliczne wioski. Pojawiły się tam nowe WP i trzeba było się tam bujnąć:) Pojechaliśmy przez Las Kabacki i Kierszek do Chyliczek. W Chyliczkach mieliśmy do odwiedzenia kładkę na Jeziorce. Następnie udaliśmy się do starego młyna, który znajduje się w Skolimowie. Młyn ładnie zadbany i jak ktoś ma kaprys, może go kupić, jest na sprzedaż. Kolejnym miejscem które odwiedziliśmy, była kapliczka która stoi przy ruchliwej drodze Konstancin-Piaseczno. Kiedyś prawie nie jeździły tam samochody, dziś bałem się tamtędy jechać z dziećmi, taki ruch:( Z kapliczki pojechaliśmy trochę naokoło do Konstancina. Tam odwiedziliśmy Warfieldowo. Co by nie mówić, budynek przypadł mi do gustu. Tu się posililiśmy i stwierdziliśmy że wracamy. Deszcz nas gonił i stąd taka decyzja. Jedziemy przez Powsin. Przy podjeździe pod górkę, która prowadzi do starej leśniczówki, żona redukuje bieg. Tylna przerzutka ląduje w szprychach. Dodatkowo zaczyna padać. Próba prostowania pomaga przejechać kolejne cztery metry. Znowu w szprychach:( Pada decyzja żeby zjechać na dół, tam na wjeździe jest ławeczka i daszek, można schować się przed deszcze i coś wymyślić. Już na dole stwierdzam że z przerzutek nic nie będzie. Rozpinam łańcuch(spinka) i demontuję przerzutki. Z tego co zostało, można zrobić tylko singla;) Bułka z masłem, tylko skrócić jeszcze łańcuch. Skuwacz był, tyle że w sklepie:) Po 10 minutach walki, poszedłem do budki na parkingu. Gość pożyczył mi młotek i ogarnąłem temat w minutę;) Wróciłem do rowerów z łańcuchem krótszym o siedem ogniw. Zakładam go, a on za krótki. Na szczęście zapomniałem upchać go przez przednią przerzutkę. Pasuje, rundka kontrolna, zatwierdzam odbiór techniczny i można jechać. Tyle że pojawia się nowy problem. Ręce tak uwalone, że wstyd jechać. W plecaku miałem jakiś krem, zmieszałem go z piaskiem i tym umyłem ręce. Nawet nieźle wyszło:) Gdy wjechaliśmy do Lasu Kabackiego, deszczyk lekko popadywał. Od muru wyścigowego zaczęło nieźle padać, wróciliśmy mokrzy. Teraz muszę zrobić rower żony i zlikwidować trzeszczenie sterów u siebie:) Wychodzi mycie roweru pod wysokim ciśnieniem. Sobota będzie chyba dniem serwisowym;) Byle by mi się chciało, zabrać do roboty…
Dziś kapliczki mi obrodziły na zdjęciach;)

Kładka na Jeziorce © Gewehr

kapliczka-Skolimów © Gewehr

Stary Młyn-Skolimów © Gewehr

Kapliczka-Skolimów © Gewehr

Kapliczka © Gewehr

Kapliczka-Konstancin © Gewehr

Kapliczka-Konstancin © Gewehr

Warfieldowo © Gewehr


Dane wyjazdu:
26.00 km 14.00 km teren
01:23 h 18.80 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Na lody

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 3

Dziś pojechałem z żoną i młodszym synem na lody. Pojechaliśmy przez Las Kabacki do Powsina. Ludzi na rowerach, jak i pieszo, wylęgło przerażająco dużo. Jeździ się coraz gorzej. Ludzie się czują jakby tylko oni sami jechali. W zimie było pięknie, tylko wytrwali bikerzy którzy mają pojęcie o jeżdżeniu. Trzeba się dostosować, nic innego nie zostaje. W Powsinie, kolejka za lodami taka że mi ręce opadły;) Odstałem swoje, młody dostał swoje upragnione lody i poszliśmy do następnej kolejki. Owa kolejka, była za piwem:) Ucieszyło mnie że co trzeci kolejkowicz był w obciskach, albo miał kask rowerowy;) Widać że „izotoniki” są ważną rzeczą w diecie rowerzysty:) Lody i napoje zostały spożyte i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jak jechaliśmy, młody się napędził ponad 20 km na godzinę. Zjechał jakoś tak niefortunnie na pobocze, przednie koło zapadło się głęboko w ściółkę, co zaowocowało spektakularnym lotem przez kierownicę. Pierwsze moje wrażenie było takie że sobie żebra połamał. Na szczęście skończyło się tylko na kilku zadrapaniach. Twarz uratował mu daszek od kasku, jak upadał to się wygiął i zasłonił mu oczy i nos. Chwile musieliśmy postać, żeby mógł dojść do siebie. Był to jego pierwszy, tak daleki lot;) Pozbierał się, trochę ponarzekał na żebra i ruszyliśmy dalej. Po kilku kilometrach, zapomniał całkowicie o upadku i kręcił dobre tempo:) Dalsza droga przebiegła spokojnie.

Powsin © Gewehr

Polana piknikowa w Powsinie © Gewehr

Młody już po upadku. Humor odzyskany;) © Gewehr


Dane wyjazdu:
12.00 km 9.00 km teren
00:33 h 21.82 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Pomiechówek, Dzień 3

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 2

Dwa razy sklep. Jak byłem za drugim razem w sklepie, żona robiła zakupy, ja pilnowałem rowerów. Stoję sobie koło rowerów i nagle słyszę jak ucieka powietrze z tylnego koła w sprzęcie mojej żony. Wyszła ze sklepu i ja jej mówię, mam dwie wiadomości, złą i dobrą;) Zła to taka że ma kapcia, a ja pompkę zostawiłem w namiocie. Dobra to taka, żeby dokupiła piw na powrót, będzie się przyjemniej spacerowało:) Gdy dotarliśmy na miejsce, zabrałem się za łatanie. Dętka puściła na łączeniu. Zapasu nie miałem i musiałem kleić. Trzy próby i całkowite niepowodzenie:( Dętka okazała się nie do sklejenia. Olałem temat. Gorąco jak cholera. Zresztą podjęliśmy decyzję że jutro wracamy.
Pomiechówek © Gewehr
Kategoria Z rodziną, Za Miasto


Dane wyjazdu:
18.00 km 16.00 km teren
00:37 h 29.19 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Pomiechówek, dzień 2

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 3

Dziś tylko dwa razy do sklepu i dwa razy po dojeżdżających, co by pokazać drogę. Upał taki że człowiek nie ma ochoty na kręcenie.
Narew, 4 rano © Gewehr

One też nie śpią;) 4:30 © Gewehr
Kategoria Z rodziną, Za Miasto


Dane wyjazdu:
23.00 km 19.00 km teren
00:59 h 23.39 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Pomiechówek, dzień 1

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 2

Miałem pojechać rowerem do Pomiechówka. Niestety musiałem jeszcze po drodze załatwić parę spraw, więc rowery powędrowały na dach samochodu. Na miejscu zanim rozbiliśmy namioty, już musiałem jeździć rowerem:) Utopiliśmy jedno auto. Kałuża wydawała się płytka, a okazało się że jest w niej wody do połowy drzwi;) Gdy chcieliśmy je wyciągnąć, wyszedł brak wkręcanego haka i nie było jak zaczepić liny. Zatem wsiadłem na rower i pojechałem szukać zaczepu. Auto było z badziewnej włoskiej stajni i nigdzie nie mogłem znaleźć szukanego przedmiotu. Dopiero po przejechaniu około 9 kilometrów, trafiłem taki samochód. Pogadałem z gościem, dałem swój dowód i wypożyczyłem upragniony hak. Po dotarciu na miejsce wyciągnąłem U-bota i popedałowałem oddać zaczep. Oczywiście wyciągnąłem autem, rowerem nie próbowałem, mam stary napęd i się o niego boję;)
Jeszcze tego dnia wyjechałem rowerem tylko raz do Pomiechówka, koleżanka do nas dojeżdżała i nie znała drogi, więc ją poprowadziłem.
Kategoria Z rodziną, Za Miasto


Dane wyjazdu:
29.00 km 21.00 km teren
02:12 h 13.18 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Guma:)

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 5

Dziś rano, spakowałem rodzinę i rowery do samochodu. Pojechaliśmy do Łosia. Wiedziałem że nie ma co się pchać z młodzieżą tam od razu na rowerze, jeszcze się nie rozjeździli i 80 kilometrów to za dużo;) Spokojnym tempem dojechaliśmy na miejsce o 10:00. Wypakowałem rowery, spiłem kawę i ustaliliśmy wstępnie trasę. Kolega Teich ustawił parę Wp w okolicy, więc trasa była ustawiona pod WaypointGame;) Ruszyliśmy w sześć osób. Te dwie dodatkowe osoby to mieszkańcy Łosia, przekonałem ich do rowerów i coraz częściej nimi jeżdżą:) Mój młodszy syn zaczął przeżywać kryzys już po trzech kilometrach, myśleliśmy że wyzionie ducha. Sapał, stękał i bladł w oczach. Pomogło mu dopiero paliwo rakietowe w postaci czekolady. Po tym strzale energetycznym, zaczął śmigać jak szalony;) Chyba za bardzo przyzwyczaiłem go że zawsze w plecaku ma czekoladę:) Pierwszym punktem na naszej trasie był dworek w Pracach Dużych. Widać że obiekt jest zadbany, co mnie bardzo cieszy.
Następnie udaliśmy się do młyna w Zawodnym. Jak ktoś oglądał „Ojca Mateusza”, to jeden z odcinków był w nim kręcony i dokładnie pokazane było wnętrze;) Innej możliwości zobaczenia młyna w środku nie ma. Posiedzieliśmy trochę koło niego, chłopaki zjedli dodatkowe porcje „paliwa” i ruszamy w dalszą drogę. To znaczy chcemy ruszać, a ja zauważam u siebie w tylnym kole kapcia: ( Pierwszy kapeć od 3700 kilometrów. Myślałem że dobiję szczęśliwie bez kapcia do 5000 km, niestety nie udało się. Naprawiłem koło i dopiero wyjechaliśmy. Kierujemy się na sklep w Prażmowie, tam wcinamy lody i zaopatrujemy się w napoje „izotoniczne”. Kolejnym punktem na trasie jest Wągrodno. Nic tam szczególnego niema, po prostu tamtędy jeszcze nie jechałem;) Tam sobie przypomniałem o zgłoszeniu braku Vlepki, która znajduje się w Jaroszowej Woli. Koło Warsaw Polo Club, dopada nas deszcz. Szybko sprawdzam Vlepkę i uciekamy w las. Po przejechaniu około trzystu metrów lasem, robimy postój. Tam spożywamy „izotoniki”. Jeszcze tylko wpadamy nad leśne jeziorko gdzie zakładam WP i do domu. Oczywiście tego w Łosiu, trzeba blaszaka zabrać;) Tam piję kolejną kawę, pakuję rowery i do Warszawy. Wsiadamy do samochodu i się okazuje że miałem cały czas odsunięty szyberdach. Fotele całe mokre:)
Trasa z GPS niepełna, bateryjka w telefonie padła.

Waypoint #2731 dwór w Pracach Dużych © Gewehr

Przejazd kolejowy w Pracach Dużych © Gewehr

Pola na skarpie Jeziorki © Gewehr

Waypoint #2749 drewniany młyn w Zawodnem © Gewehr

Leśny izotonik;) © Gewehr

Leśne jezioro © Gewehr


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:42 h 21.43 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

D-P-D

Środa, 18 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 0

Powrót z pracy pod spory wiatr.

Dane wyjazdu:
40.60 km 11.00 km teren
01:48 h 22.56 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

Deszczowo!

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 3

Wstałem rano, około 7:30. To co zobaczyłem za oknem nie napiewało optymizmem. Deszcz i mokro, nie lubię takich warunków, to nie sprzyja jakimkolwiek wycieczkom rowerowym. Dzień wcześniej spotkałem się ze znajomymi, to spowodowało że nabyłem chorobę „dnia poprzedniego” i to jeszcze bardziej osłabiło moje morale do walki:) Koło godziny 11, stwierdziłem że jednak gdzieś pojadę. Deszcz przestał padać i przeschły ulice. Pomyślałem że podjadę do Żabieńca gdzie trwała Mazoviamtb. Chciałem zobaczyć jak będą wyglądali zawodnicy po maratonie:) Cezary Zamana, zapewniał że trasa jest w 99% sucha;) Niektórzy zawodnicy mieli tylko oczy widoczne, reszta to błoto. Lasy Chojnowskie zawsze uraczą błotem, kiedy by się nie pojechało;) Puławską trzymałem średnią między 28 a 34 km na godzinę. Sam byłem zdziwiony że tak ładnie mi się kręci:) Trochę się pokręciłem po okolicznych terenach, nie wiedziałem dokładnie gdzie jest zakończenie maratonu;) Jak dojechałem na metę Mazovi, to byłem tak upaprany błotem, że ciężko by mnie było komuś poznać. Wyglądałem prawie jak zawodnik:) Zanik płynów w organizmie, próbowałem zaspokoić jakimś piwem, niestety tam nigdzie nie znalazłem:( Pozostał tylko izotonik w bidonie;) Postałem trochę na mecie i zabrałem się do powrotu. W Żabieńcu jeszcze trafiłem fajną budowlę której zrobiłem fotkę. Jak ktoś wie co tam kiedyś było, to niech śmiało pisze:) Powrót okazał się ciężki, całą drogę pod wiatr. Na Puławskiej ciężko było uzyskać średnią powyżej 22 kilometry na godzinę.
Zrobiłem tylko dwa zdjęcia. Przez prawie cały czas padał deszcz, który o dziwo mi nie przeszkadzał;) Po przyjeździe, niezwłocznie uzupełniłem płyny chmielem:)

Cóż tam kiedyś było? © Gewehr
Kategoria Byle Gdzie, Za Miasto


Dane wyjazdu:
16.00 km 0.00 km teren
00:51 h 18.82 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

D-P-D

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 12.04.2012 | Komentarze 0

Na powrocie do domu, podjechałem sprawdzić WP. Było zgłoszenie braku Vlepki. Kod ma się dobrze i nic mu nie dolega:)

Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:39 h 23.08 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

D-P-D

Środa, 11 kwietnia 2012 · dodano: 11.04.2012 | Komentarze 0

Dziś nic szczególnego. Zwykła trasa do pracy:)

Statystyki zbiorcze na stronę