Info

avatar Witaj na moim blogu. Mam na imię Marcin. Mieszkam na warszawskim Służewcu. Jeżdżę rowerem i staram się zwiedzić ciekawe miejsca. Interesuję się architekturą, historią i fotografią. Blog prowadzę od 6389.20 kilometrów przejechanych rowerem. Po leśnych korzeniach i błotach przejechałem 875.80 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.53 km/h i szybciej mi się nie chce;)


baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl

Moje jeździdło

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gewehr.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
18.00 km 0.00 km teren
00:49 h 22.04 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal

D-P-D i dupa

Środa, 26 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 1

Dupa była mokra:) Jak wyjechałem z pracy, zaczęło ostro padać. Ja jeszcze musiałem jechać do banku. Nie zważając na nic, spokojnie sobie pojechałem. Dzięki takiemu zabiegowi, byłem cały mokry:(
Warszawa Płynie © Gewehr


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:33 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:179 ( 90%)
HR avg:137 ( 69%)
Kadencja: 66/min
Kalorie: 327 kcal

D-P-D

Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 19.06.2013 | Komentarze 0

Nic ciekawego:(

Dopisałem tekst i dołożyłem zdjęcia w KJ

Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:33 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max:171 ( 86%)
HR avg:139 ( 70%)
Kadencja: 70/min
Kalorie: 332 kcal

D-P-D

Wtorek, 18 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 1

W pracy naprawiłem sobie urwaną sakwę pod siodłową. Urwała się skubana na poprzednim wyjeździe i trzeba było coś zaradzić:)

Aktualizacja wpisu Kraina Jeziorki

Dane wyjazdu:
168.60 km 61.00 km teren
09:26 h 17.87 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Temperatura:19.0
HR max:185 ( 93%)
HR avg:142 ( 71%)
Kadencja: 55/min
Kalorie: 3612 kcal

Kraina Jeziorki

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 17.06.2013 | Komentarze 11

31 maja roku obecnego, na spotkaniu piwnym padł pomysł aby przejechać szlak Krainy Jeziorki. Ustaliśmy z Surfem wstępnie termin na 16 czerwca:)

Krótko o szlaku: Początek jest w Osuchowie w gminie Mszczonów, a kończy się przy ujściu Jeziorki do Wisły(okolice Konstancina). Jego długość to 82 kilometry. Szlak jest oznaczony na czerwono. Oznakowanie jest dobre, choć gdzieniegdzie jest brak tabliczek. Musieliśmy parę razy korzystać z mapy;) W okolicach Zalesia, odcinek szlaku o długości około 500 metrów jest nieprzejezdny. Błoto i zalegająca woda, zmusiła nas do objechania tego kawałka. Dzięki temu, nadłożyliśmy kawałek drogi:) Na trasie znajdują się trzy wiaty rowerowe. Posiadają stojaki na rowery i sporo miejsca. Usytuowane są tylko do połowy szlaku:( Może jeszcze nie zdążyli postawić i ich więcej, lub tylko tyle będzie? Szlak prowadzi przez większość lasem, polnymi drogami i wiejskimi terenami. Ja pojechałem na semi-slickach i to było strasznym błędem. Miejscami piach uniemożliwiał mi jazdę i musiałem prowadzić rower:( Zaliczyłem również w piachu jedną glebę;) Na szczęście nic się mi nie stało i mogłem spokojnie jechać dalej:)
Wystarczy już opisu, wracamy do wycieczki;)
Po dwóch tygodniach nadszedł ten dzień, a my byliśmy gotowi do wyjazdu. Ustawiliśmy się na Statoil, przy Puławskiej;) Jako że lubię mieć dobre ciśnienie w oponkach, zameldowałem się 10 minut wcześniej. Sprawdziłem ciśnienie, nasmarowałem łańcuch i byłem gotowy. Surf przyjechał o 7;33 i po chwili narady ruszyliśmy na trasę. Plan był taki, aby dojechać do Osuchowa, po drodze zbierając Waypointy i tam wystartować na szlak. Na Puławskiej mieliśmy ładne tempo i po chwili zameldowaliśmy się w Piasecznie. Przejechaliśmy przez miasto i udaliśmy się w kierunku Tarczyna. Pierwszy postój zaliczyliśmy przy cegielni Gołkowskiej. Był tam WP, którego nie miałem w swojej kolekcji:) Surf przy okazji postoju, dał mi lekcję na temat roślin. Jak on te wszystkie nazwy pamięta? Ja tam rosnących ziemniaków od malin nie odróżniam;) Następnym krokiem, był przejazd do Modrzewiowego Dworku. Samego dworku niestety nie widać:( Zielenina strasznie wystrzeliła i się schował. Przynajmniej udało mi się sfotografować „Strasznie Złego Psa”;) Teraz przyszedł czas na Tarczyn:) Tam robimy zapasy piwne i udajemy się do dworu w Drozdach. Tam spisuje kod i jedziemy dalej zahaczając jeszcze o szlaban w Michrowie, którego przegapiliśmy i pojechaliśmy kawałek dalej. Znaleźliśmy szlaban, ale za cholerę nie było przy nim wspornika;) Po chwili zastanowienia, Surf stwierdza że to nie ten. Wracamy i szukamy właściwego:) Po jakiś 400 metrach, jest! Schował się za zielonym i dlatego wcześniej go minęliśmy;) Spisuje kod i ruszamy. Napiszę szczerze, że ten WP by mi nie zapadł w pamięci, gdyby nie droga do niego. Spory piach był tam i pchałem rower;) Ten paskudny odcinek, odparował mi piwo które było kupione w Tarczynie:( Taki był skórkowany trudny;) Dalej jedziemy na niebieski szlak. Tu Lec założył WP. Ciekawe miejsce. Rzeczka sobie płynie przez drogę i fajnie to wygląda:) Kolejnym WP na naszej trasie jest kapliczka św. Jana. W kapliczce ptaki uwiły sobie gniazdo, w którym siedzi strapiony Jezus i nad nimi czuwa:) Dalej śmigamy do żwirowni, tam chwilę się kręcimy szukając pasa transmisyjnego, na którym miał być kod. Niestety pas wyparował i pozostało tylko zrobienie paru fotek. Miejsce fajne, tylko brak jako takiego zagospodarowania:( Czas mamy dobry, więc się nie spieszymy i spokojnie „pochłaniamy” kilometry. Dojeżdżamy do mini skansenu, który utworzył aktor Wojciech Siemion. Niestety gospodarz zmarł i całe dobro popada w ruinę:( A jest tam sporo mazowieckiej architektury. Szkoda trochę tego:( Z Petrykozów ruszamy w kierunku Lutówki. Jest tam bardzo ładny drewniany kościół, a wkoło niego jest kilka kapliczek. W Lutówce, robimy kolejne zapasy złocistego napoju:) Po drodze do Osuchowa, stajemy i się nawadniamy. Jest to ostatni luźny przejazd przed wjazdem na szlak. W Osuchowie zakładamy WP. Został nim kościół pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika. Sam budynek jest ładny, a otoczenie jego stanowi droga krzyżowa, która jest wkomponowana w ogrodzenie. Znajduje się tam również drewniana dzwonnica, kapliczka Maryjna, pomnik JP2 i grób właściciela dóbr Osuchowskich. Po założeniu waypointa, nie zostaje nam nic innego, jak podjechanie do sklepu;) Co oczywiście czynimy i uzupełniamy zapas piany:) Zaopatrzeni jedziemy w kierunku początku szlaku. Po przejechaniu około pół kilometra, jest wyczekiwany szlak. Robimy pamiątkowe fotki i ruszamy. Mamy do przejechania wg. tabliczki informacyjnej 81,6 kilometra. Już na czwartym kilometrze szlaku, robimy pierwszy postój. Zapasy ciążą nam w plecakach i trzeba je zutylizować:) Pochłaniając piwko między stawami w Wygnance, miło sobie gawędzimy. Zasileni nową porcją pienistego napoju, kierujemy się w stronę Przęsławic. Zanim dojechaliśmy do Przesławic, zatrzymujemy się przy pierwszej wiacie rowerowej. Ocena jej, jest jak najbardziej pozytywna:) Robimy fotki i śmigamy dalej. Dalej, to znaczy jakiś kilometr. Znowu postój i focenie zalewu w Osieczku. Nad zalewem, powstaje jakiś Hotel, lub coś w tym stylu. Będzie gdzie się zatrzymać na browarek. Ucieszą się rowerzyści, którzy będą strudzeni na szlaku:) Zahaczamy jeszcze o kościół w Jeziórce, wypijamy kolejne piwo i mijamy Przęsławice. Stajemy w Kolonii Jurki. Jest tam dawny młyn wodny, który zostaje naszym Waypointem. Za młynem jedziemy polną drogą, a na niej zalega sporo piachu. Surf mi odjeżdża na jakieś 400 metrów. Ja oczywiście znowu pcham rower:) Pieprzone semi-slicki, tak pływają w piachu, że nie da się jechać. Gdy dopadam Surfa, pałaszuje owoce w sadzie:) Ja nie byłem gorszy i sobie też podjadłem. Przez Kocerany, dojeżdżamy do Głuchowa i tam przebijamy się na drugą stronę DK7. Jadąc wzdłuż „siódemki”, bijemy rekord maksymalnej prędkości :) W Kośminie kolejny postój i uzupełnienie płynów. Sklep jak w PRLu. Laska podaje piwo przez uchylone, okratowane okno. Ciepłe w dodatku, chyba nawet tam lodówki nie było. A fee. Tyle że pić się chciało i nie było wyboru. Dalej przez Racibory i Prace Duże, dojeżdżamy do Łosia. Tam robimy chwilowy pit-stop i obficie polewamy się płynem na komary. Zaczyna słońce się chylić ku zachodowi i krwiożercze bestie zaczynają strasznie doskwierać. Pomiędzy Łosiem a Zalesiem, zaczyna się w lasach błoto. Krótki odcinek szlaku, musimy objechać. Niestety nie było jak tam przejechać, a brodzić z rowerem na ramieniu nie mieliśmy ochoty. W Zalesiu spisuję kod z WP i jedziemy dalej. Dalsza trasa aż do Gass, przebiega nam sprawnie. Dopiero za Gassami, zaczynają boleć mnie ręce. Kończymy szlak o zachodzie słońca. Zadowoleni że się nam udało go sprawnie przejechać, kierujemy się w stronę Kabat. Przyznam szczerze, że tu już strasznie czuję te kilometry w tyłku. Momentami muszę pedałować na stojaka:( Z Surfem rozstaję się na KENie i jadę samotnie dalej do domu. Robię jeszcze postój przy wyścigach i spijam dosłownie resztki z bidonów. W domu melduję się po 9 i pół godzinie i przejechaniu 168 kilometrów. Jestem zmęczony i zadowolony. Fajnie było!
Dzięki Surf za dobre towarzystwo. Sam na pewno bym tego nie przejechał;)

Zapis trasy niekompletny. Bateria w telefonie nie wytrzymała.
/3405153
Bestia za płotem;) © Gewehr

Tarczyn © Gewehr

Kapliczka © Gewehr

Dworek w Drozdach © Gewehr

Zabudowania dworskie © Gewehr

Śluza © Gewehr

To nie kałuża, to rzeczka;) © Gewehr

Kapliczka © Gewehr

Mazowieckie klimaty © Gewehr

Żwirownia © Gewehr

Skansen Wojciecha Siemiona/ 1 Wiatrak © Gewehr

Skansen Wojciecha Siemiona/ Wioska © Gewehr

Skansen Wojciecha Siemiona/ Izba © Gewehr

Skansen Wojciecha Siemiona/ Do chaty © Gewehr

Skansen Wojciecha Siemiona/ Smutna © Gewehr

Skansen Wojciecha Siemiona/ 2 Wiatrak © Gewehr

Kościół w Lutówce © Gewehr

Kapliczka przy kościele © Gewehr

Paśnik © Gewehr

Komin i coś © Gewehr

Kościół pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika © Gewehr

Kościelne Wnętrze © Gewehr

Kapliczka przy kościelna © Gewehr

Grób Feliksa Wołowskiego © Gewehr

Początek Szlaku © Gewehr

Wiata na szlaku © Gewehr

Piec nad zalewem w Osieczku © Gewehr

Kościół w Jeziórce © Gewehr

We młynie © Gewehr

Jeziorka © Gewehr

W sadzie © Gewehr

Koniec Szlaku:) © Gewehr


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:34 h 26.47 km/h:
Maks. pr.:44.10 km/h
Temperatura:21.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:135 ( 68%)
Kadencja: 68/min
Kalorie: 335 kcal

D-P-D

Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 14.06.2013 | Komentarze 2

Dziś bym wjechał w tyłek samochodu:( Ładnie się napędziłem i zabrakło trakcji dla opon. Hamowanie trwało wieczność, tak przynajmniej to odczułem. Na moje szczęście odpuściłem klamki i wjechałem między auto a krawężnik:) Muszę chyba sobie OC wykupić;) Na tyle co przejechałem rowerem. Był to chyba pierwszy incydent, gdzie ja bym narozrabiał. Fakt jest, że zdarzało mi się urwać lusterko, albo wgiąć dach samochodu. Tyle że to była kara dla niesfornych kierowców i czyniłem to z pełną świadomością. Bo po co takiemu lusterka, jak z nich nie potrafi korzystać. Tylko opór powietrza stawiają i więcej mu auto pali;)

Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:35 h 25.71 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:136 ( 68%)
Kadencja: 70/min
Kalorie: 324 kcal

D-P-D

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 13.06.2013 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
26.00 km 11.00 km teren
01:37 h 16.08 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:186 ( 93%)
HR avg:128 ( 64%)
Kadencja: 51/min
Kalorie: 518 kcal

Z paragonem;)

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 4

Pojechałem oddać ponad planowe zakupy do OBI. Bałem się że znowu zgubię paragon i będzie problem;) Tak naprawdę to szukałem okazji, aby wyjść pojeździć:) Jak tylko oddałem towar, to pojechaliśmy do delikatesów. "Pojechaliśmy", bo byłem z żoną:) Tam kupiłem po piwku i obraliśmy kierunek na polanę. Dziś na polanie dzień "świra". Jakiś nieobyty słoik jeździł samochodem po polanie. Baba paliła zdjęcia prawie na środku polany i ogólnie ludzie jacyś dziwni:( Ocieplenie chyba ich tak podkręciło? Piwka dobre, można było je wypić:) Fajnie jest, tak po pracy pojechać gdzieś i się w spokoju delektować piwkiem:) Tylko żeby nie przesadzić;)
Moje było Raciborskie:) © Gewehr

Słoik na Polanie;) © Gewehr


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:33 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max:176 ( 88%)
HR avg:131 ( 66%)
Kadencja: 63/min
Kalorie: 323 kcal

D-P-D

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 0

Nuda:(

Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:32 h 28.12 km/h:
Maks. pr.:50.20 km/h
Temperatura:14.0
HR max:179 ( 90%)
HR avg:144 ( 72%)
Kadencja: 71/min
Kalorie: 350 kcal

D-P-D

Wtorek, 11 czerwca 2013 · dodano: 12.06.2013 | Komentarze 2

Nic ciekawego. Jedynie co wyszło poza standard, to że pojechałem na Hynka za ciężarówką. Udało mi się dociągnąć do 50 km/h. Jak by wolniej przyspieszał, to pewnie bym dociągnął do 60:) Miałem dodatkowo ładny wiatr w plecy;)

Dane wyjazdu:
27.00 km 11.00 km teren
02:18 h 11.74 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:145 ( 73%)
Kadencja: 42/min
Kalorie: 360 kcal

Wycieczka Klasowa

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 10.06.2013 | Komentarze 2

W niedzielny ranek, spotkaliśmy się pod szkołą. Zebrało się ponad dwudziestu uczestników i ruszyliśmy w drogę:) Przy murze wyścigowym, dołączyło jeszcze kilka osób i w tym składzie ruszyliśmy dalej. Ciężko było zapanować nad dzieciakami;) Na Puławskiej utworzyliśmy sznurek rowerów o długości ponad 100 metrów:) Już przed samym lasem, udało się zdyscyplinować uczestników i wszyscy jechali prawą stroną. To osiągnięcie uważam za sukces:) Wjechaliśmy do LK od strony OBI i pojechaliśmy nad Oczko Wodne. Tam był trzyminutowy odpoczynek i dalej do Moczydłowskiej. Na Moczydłowskiej musieliśmy się przeprawić przez wielką kałużę i błoto. Nikt się nie utopił, ani nie przewrócił;) Jeszcze tylko skręt w lewo i po paru kilometrach zameldowaliśmy się na polanie w Powsinie. Dzieci były mniej zmęczone niż rodzice. Przy takich okazjach wychodzi brak uprawiania jakiegokolwiek sportu;) Było strasznie gorąco, więc rozstawiliśmy się po stronie południowej polany, tam był cień. Rozpaliliśmy ognisko i grilla. Dzieciaki razem z rodzicami, mieli zapewnione różne konkursy. Dzięki temu, było dużo śmiechu:) Po godzinie pobytu na polanie, zaczęliśmy słyszeć odgłosy burzy. Zaraza przesuwała się powoli w naszą stronę. Po jakiś 40 minutach, mieliśmy ją nad sobą:( Deszcz padał około godziny i nie pozwolił na kontynuowanie zabawy. Jak przestało padać, posiedzieliśmy jeszcze trochę i zebraliśmy się w drogę powrotną. Spytałem dzieci, czy chcą zobaczyć jak wygląda pułapka na dziki. Oczywiście odpowiedź brzmiała „tak”:) Tak oto po chwili byliśmy w odłowni dzików. Jeszcze chciały żeby pojechać na miejsce katastrofy lotniczej. Pokazałem im pomnik, oraz powiedziałem kilka słów na temat samego wypadku lotniczego. Nawet byli zainteresowani:) Jak odjeżdżaliśmy spod pomnika, to znowu zaczęło padać:( Widząc że dzieciaki są już lekko brudne, rzuciłem hasło „konkurs”. Konkurs miał polegać na tym, że wygra osoba która będzie najbardziej pochlapana błotem:) Ku mojemu zdziwieniu, prawie wszystkie dzieciaki chciały wygrać. Tylko niektóre były niezadowolone. Niezadowolenie to wynikało z posiadania błotników;) Gdy dojechaliśmy do Puławskiej, wyglądaliśmy jak stado świnek wytaplanych w błocie:) Ktoś kiedyś powiedział, że „dzieci brudne, to dzieci szczęśliwe”. To jest prawda! Pomimo deszczu, wszyscy byli uśmiechnięci;) Na wysokości muru wyścigowego dopadła nas kolejna burza:( Pomimo niepewnej pogody, wycieczka się udała i jestem z tego zadowolony :)
/3405153


Statystyki zbiorcze na stronę