Info
Witaj na moim blogu. Mam na imię Marcin. Mieszkam na warszawskim Służewcu. Jeżdżę rowerem i staram się zwiedzić ciekawe miejsca. Interesuję się architekturą, historią i fotografią. Blog prowadzę od 6389.20 kilometrów przejechanych rowerem. Po leśnych korzeniach i błotach przejechałem 875.80 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.53 km/h i szybciej mi się nie chce;)Moje jeździdło
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Czerwiec2 - 0
- 2014, Maj7 - 3
- 2014, Kwiecień9 - 0
- 2014, Marzec11 - 3
- 2014, Luty9 - 10
- 2013, Sierpień7 - 11
- 2013, Lipiec21 - 44
- 2013, Czerwiec23 - 53
- 2013, Maj18 - 19
- 2013, Kwiecień12 - 13
- 2013, Marzec4 - 2
- 2013, Luty1 - 3
- 2013, Styczeń5 - 4
- 2012, Grudzień6 - 8
- 2012, Listopad10 - 17
- 2012, Październik22 - 20
- 2012, Wrzesień19 - 10
- 2012, Sierpień27 - 16
- 2012, Lipiec14 - 11
- 2012, Czerwiec6 - 11
- 2012, Maj20 - 23
- 2012, Kwiecień12 - 28
- 2012, Marzec11 - 33
- 2012, Luty2 - 11
- 2012, Styczeń8 - 55
Wpisy archiwalne w kategorii
Za Miasto
Dystans całkowity: | 1725.90 km (w terenie 434.30 km; 25.16%) |
Czas w ruchu: | 89:37 |
Średnia prędkość: | 19.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 818 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 157 (79 %) |
Suma kalorii: | 24513 kcal |
Liczba aktywności: | 36 |
Średnio na aktywność: | 47.94 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
51.00 km
27.00 km teren
02:46 h
18.43 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:168 ( 84%)
HR avg:141 ( 71%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Przy Wiśle i innych ciekach;)
Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 6
Sobota, była dla mnie dniem bez roweru. Do tego doszła jeszcze wieczorna impreza, po której się obudziłem strasznie zmęczony;) Dzień się ładnie zapowiada, trzeba gdzieś pojechać. Tylko gdzie? Samemu się nie chciało, to zagadałem ze szwagierką czy nie ma ochoty na pokręcenie. Powiedziała że tak, byle nie daleko. To ja jej że pojedziemy najpierw na Ursynów, tam odwiedzę Waypointa i dalej do Lasu Kabackiego;) Tym razem szybko się uporałem z tym WP, ostatnio miałem problemy z nim. Potem pojechaliśmy do alei Brzozowej w Powsinie. Tam sobie chlipnąłem pierwszą pianę:) Zmęczenie „wczorajsze” znacznie zostało złagodzone po tym zabiegu;) Siedzieliśmy i gadaliśmy, co poskutkowało tym że wymyśliliśmy dalszą jazdę. Kierunek Konstancin, a dalej wyjdzie w praniu;) Dzwonię do żony żeby ustaliła mi gdzie się znajduje pływalnia w Konstancinie. Dostaje namiary i udajemy się na miejsce. Tam się okazuje że pływalnia dawno jest opuszczona, a na teren trzeba skakać przez siatkę. Co czynię, lądując w sporych pokrzywach:) Spisuję kod, robię szybkie zwiedzanie terenu i ruszamy dalej. Pech chciał że jechaliśmy koło sklepu i trzeba było zrobić zapas na drogę;) Dalej ruszamy wzdłuż Jeziorki. Jest tam fajna ścieżka, która prowadzi wałem prawie do samej Wisły. Zatrzymujemy się przy skrzyżowaniu Jeziorki z Wilanówką. Tu stwierdzam że plecak jest za ciężki i trzeba zutylizować zapasy:) Po następnym Tyskim, jest już spoko i nie zmagam się z przypadłością „dna wczorajszego”. Po czym jedziemy wzdłuż Wisły, prowadzi tam fajny asfalcik;) Dalej przeskakujemy na trasę przez piaskarnie, odcinek podły, ale da się jechać. Na Siekierkach, zaczyna się fajna ścieżka wysypana ubitym tłuczniem. W okolica EC Siekierki zakładam Waypointa. Następnie jedziemy wałem w stronę pomnika Sapera. Niestety z mizernym skutkiem. Ładnie wyglądającą ścieżką, można dojechać tylko do wodociągów. Tam kończy się siatką i krzakami, którymi nie można się przebić. Gdy wracamy się, zobaczyłem otwartą furtkę na pobliskie osiedle. Tyle że jak wjechaliśmy, ja wspaniałomyślnie zamknąłem ją za sobą. Osiedle jest typowym gettem, ogrodzonym z każdej strony;) Już myślałem że trzeba będzie skakać przez płot, ale okazało się że od strony Bartyckiej jest zepsuty zamek:) Mogliśmy dzięki temu normalnie wyjechać. Z tej radości zarządziłem kolejne uzupełnienie zapasów. Ciepło, więc pić trzeba. Zakupy robimy w pobliskim sklepie i jedziemy na Płytę Desantu. Tam sobie siadamy i sączymy kolejne piwko:) W pewnym momencie widzimy gościa, który trzyma się boi trzydzieści metrów od brzegu. Po jakiś 2 minutach przypływa do niego prom. Wciągają go na pokład i zabierają do przystani. Gość w samych gaciach, pewnie się nachlał i szukał ochłody. Wisła w tym miejscu jest strasznie nieprzewidywalna i trzeba być debilem żeby tam pływać:( Pominę kwestię czystości tej rzeki;) Mijają jakieś trzy minuty od zabrania go na pokład, przypływają dwa patrole wodne Policji. Płyną do przystani promu, gdzie stoją dosyć długi czas. Ciekawe czy go jakoś ukarali? Po dokończeniu piwa i zjedzeniu czekolady udajemy się do domu. Zrobiliśmy 50 kilometrów, dziewczyna ustanowiła swój rowerowy rekord i była zdziwiona że tak sprawnie poszło:) Teraz czas na stówkę;)Ścieżka na wale wzdłuż Jeziorki© Gewehr
Tyskie i przyroda:)© Gewehr
Piaskarnia© Gewehr
Podła droga w okolicach piaskarni© Gewehr
EC Siekierki z daleka© Gewehr
Ujęcie wody dla EC Siekierki© Gewehr
Nowa ścieżka na Siekierkach© Gewehr
Barka i gość trzymający się boi© Gewehr
Puławska© Gewehr
Kategoria Byle Gdzie, Las Kabatos, WaypointGame, Z rodziną, Za Miasto
Dane wyjazdu:
29.80 km
0.00 km teren
01:48 h
16.56 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:178 ( 96%)
HR avg:131 ( 70%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Piaseczno
Piątek, 11 maja 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 3
Po powrocie z pracy, zjadłem obiad i wyruszyłem do Piaseczna. Miałem tam do odebrania rower żony z serwisu. Umówiłem się że żona pojedzie tam autobusem, a ja rowerem:) Korek na Puławskiej taki, że ciężko było się rowerem przeciskać. Wiadomo gdy mamy piątek po południu, to warszawa wraca do domu;) Spotkałem się z żoną w Piasecznie i pojechaliśmy/poszliśmy odebrać jej rower. Serwis spisał się znakomicie:) Żona, ma już swój rower sprawny. Następnie pojechaliśmy na cmentarz parafialny w Piasecznie. Surf założył tam waypointa. Jest tam sporo ciekawych i starych grobów. Na powrocie podjechaliśmy do centrum Piaseczna. Przy fontannie tłumy dzieciaków. Ciepło było, więc sprzyjało to harcom w wodzie:) Zrobiłem jeszcze fotkę gdzie kiedyś stał T-34/85. Zabrali go jakieś 15 lat temu:( Czy ktoś go jeszcze pamięta? Ja rozumiem że to sowieckie i mamy złe wspomnienia. Tylko teraz w tym miejscu jest cokół i na nim kupa krzaków. Tak to przynajmniej dzieciaki mogły sobie zobaczyć, a nawet po nim połazić. Potem to już pojechaliśmy prosto do Warszawy. Jeszcze podjechałem na Domaniewską wpłacić pieniądze do banku. Jest tam bardzo fajnie zabudowany kompleks biurowy, w środku którego znajduje się kaskada z małym stawikiem. Będzie tam WP, jakoś mi się tam spodobało:) Może to była kwestia późnej pory? Jeszcze jak jechałem do domu po DDR pod Galerią Mokotów, baba weszła mi pod koła:( Zaliczyłem efektywny przejazd na przednim kole. Dupę miałem sporo nad głową;) Na szczęście zacząłem odpuszczać klamkę hamulca, baba uciekła i stąd wyszedł fajny przejazd na przednim. Chociaż adrenalina bardzo skoczyła. Zona jechała za mną i była pewna że będzie gleba;) Po tym, ja spokojnym i opanowanym głosem do baby: Proszę pani, to jest ścieżka. Była tak wystraszona, że nie miałem sumienia jej zjebać;)Oczywiście testowałem nadal nową zabawkę:) Jak jechałem sam do Piaseczna, tępo mojej pompki było jak szalone. Na powrocie z żoną, prawie nie biło. A mówią że przy ukochanej osobie, serce mocniej bije;) Kadencje mam na poziomie 80-95. Chyba nie ma takiej tragedii?
Piaseczno© Gewehr
Piaseczno© Gewehr
Waypoint #1746 Piaseczno - kościół św. Anny© Gewehr
Tam kiedyś stał czołg T-34/85© Gewehr
Piaseczno cmentarz© Gewehr
Piaseczno cmentarz© Gewehr
Piaseczno cmentarz© Gewehr
Budowa wiaduktu nad Puławską© Gewehr
Szklaki biurowe na Domaniewskiej© Gewehr
Kategoria WaypointGame, Z rodziną, Za Miasto
Dane wyjazdu:
48.00 km
10.00 km teren
02:16 h
21.18 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
D-P-D + jakieś dziwne przejazdy;)
Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 10.05.2012 | Komentarze 1
Dziś skusiłem się pojechać rowerem do pracy. Ostatnio nie jeździłem, choroba mnie dopadła i byłem osłabiony:( Już w pracy zaczęło mnie nosić, musiałem gdzieś pojechać. Po robocie wyrwałem na Jerozolimskie, dojechałem nimi do Grójeckiej. Na Grójeckiej, korek jak cholera, musiałem ostro przebijać się między autami. Pas został tylko jeden, awaria wodociągowa i trwały prace naprawcze;) Następnie skręciłem w 17 Stycznia i tą ulicą dojechałem do Rzymowskiego. Całą trasę starałem się kręcić na wysokich biegach i na pełnym maksie. Miałem taką dziwną potrzebę zajechania się:) W domciu spożyłem obiad. Tyle że dalej mnie nosiło;) Pytam starszego syna czy ze mną jedzie, mówi że tak. To jedziemy:) Tylko gdzie? Pada na Piaseczno. Jedziemy do Decathlonu, poszukać pulsometru. Na miejscu znalazłem to czego szukałem;) Zobaczymy jak to się przełoży na jazdę. Może kiedyś skrobnę coś na ten temat:) Na powrocie jeszcze wstąpiliśmy na parking na wyścigach. Ja sobie chwilę posiedziałem na ławce, a młody pobiegał;)Dopisałem że przejechałem 10 kilometrów w terenie. Ten teren wziął się z tego że jechaliśmy do Piaseczna chodnikami. Tam jest gorzej niż w terenie, kto jechał chodnikiem wzdłuż Puławskiej, ten wie!
Bym zapomniał, jeszcze spisałem po drodze jeden WP:)
Kategoria Byle Gdzie, Dom-Praca-Dom 2012, Po pracy, WaypointGame, Z rodziną, Za Miasto
Dane wyjazdu:
44.60 km
26.00 km teren
02:34 h
17.38 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Żona ma singla:)
Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 3
Ranek dziś był piękny, umiarkowane słoneczko i mały wietrzyk. Trzeba było zorganizować rodzinną wycieczkę, żona, ja i dwóch synów;) Padło na Konstancin i okoliczne wioski. Pojawiły się tam nowe WP i trzeba było się tam bujnąć:) Pojechaliśmy przez Las Kabacki i Kierszek do Chyliczek. W Chyliczkach mieliśmy do odwiedzenia kładkę na Jeziorce. Następnie udaliśmy się do starego młyna, który znajduje się w Skolimowie. Młyn ładnie zadbany i jak ktoś ma kaprys, może go kupić, jest na sprzedaż. Kolejnym miejscem które odwiedziliśmy, była kapliczka która stoi przy ruchliwej drodze Konstancin-Piaseczno. Kiedyś prawie nie jeździły tam samochody, dziś bałem się tamtędy jechać z dziećmi, taki ruch:( Z kapliczki pojechaliśmy trochę naokoło do Konstancina. Tam odwiedziliśmy Warfieldowo. Co by nie mówić, budynek przypadł mi do gustu. Tu się posililiśmy i stwierdziliśmy że wracamy. Deszcz nas gonił i stąd taka decyzja. Jedziemy przez Powsin. Przy podjeździe pod górkę, która prowadzi do starej leśniczówki, żona redukuje bieg. Tylna przerzutka ląduje w szprychach. Dodatkowo zaczyna padać. Próba prostowania pomaga przejechać kolejne cztery metry. Znowu w szprychach:( Pada decyzja żeby zjechać na dół, tam na wjeździe jest ławeczka i daszek, można schować się przed deszcze i coś wymyślić. Już na dole stwierdzam że z przerzutek nic nie będzie. Rozpinam łańcuch(spinka) i demontuję przerzutki. Z tego co zostało, można zrobić tylko singla;) Bułka z masłem, tylko skrócić jeszcze łańcuch. Skuwacz był, tyle że w sklepie:) Po 10 minutach walki, poszedłem do budki na parkingu. Gość pożyczył mi młotek i ogarnąłem temat w minutę;) Wróciłem do rowerów z łańcuchem krótszym o siedem ogniw. Zakładam go, a on za krótki. Na szczęście zapomniałem upchać go przez przednią przerzutkę. Pasuje, rundka kontrolna, zatwierdzam odbiór techniczny i można jechać. Tyle że pojawia się nowy problem. Ręce tak uwalone, że wstyd jechać. W plecaku miałem jakiś krem, zmieszałem go z piaskiem i tym umyłem ręce. Nawet nieźle wyszło:) Gdy wjechaliśmy do Lasu Kabackiego, deszczyk lekko popadywał. Od muru wyścigowego zaczęło nieźle padać, wróciliśmy mokrzy. Teraz muszę zrobić rower żony i zlikwidować trzeszczenie sterów u siebie:) Wychodzi mycie roweru pod wysokim ciśnieniem. Sobota będzie chyba dniem serwisowym;) Byle by mi się chciało, zabrać do roboty…Dziś kapliczki mi obrodziły na zdjęciach;)
Kładka na Jeziorce© Gewehr
kapliczka-Skolimów© Gewehr
Stary Młyn-Skolimów© Gewehr
Kapliczka-Skolimów© Gewehr
Kapliczka© Gewehr
Kapliczka-Konstancin© Gewehr
Kapliczka-Konstancin© Gewehr
Warfieldowo© Gewehr
Kategoria Las Kabatos, WaypointGame, Z rodziną, Za Miasto
Dane wyjazdu:
12.00 km
9.00 km teren
00:33 h
21.82 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Pomiechówek, Dzień 3
Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 2
Dwa razy sklep. Jak byłem za drugim razem w sklepie, żona robiła zakupy, ja pilnowałem rowerów. Stoję sobie koło rowerów i nagle słyszę jak ucieka powietrze z tylnego koła w sprzęcie mojej żony. Wyszła ze sklepu i ja jej mówię, mam dwie wiadomości, złą i dobrą;) Zła to taka że ma kapcia, a ja pompkę zostawiłem w namiocie. Dobra to taka, żeby dokupiła piw na powrót, będzie się przyjemniej spacerowało:) Gdy dotarliśmy na miejsce, zabrałem się za łatanie. Dętka puściła na łączeniu. Zapasu nie miałem i musiałem kleić. Trzy próby i całkowite niepowodzenie:( Dętka okazała się nie do sklejenia. Olałem temat. Gorąco jak cholera. Zresztą podjęliśmy decyzję że jutro wracamy.Pomiechówek© Gewehr
Dane wyjazdu:
18.00 km
16.00 km teren
00:37 h
29.19 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Pomiechówek, dzień 2
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 3
Dziś tylko dwa razy do sklepu i dwa razy po dojeżdżających, co by pokazać drogę. Upał taki że człowiek nie ma ochoty na kręcenie.Narew, 4 rano© Gewehr
One też nie śpią;) 4:30© Gewehr
Dane wyjazdu:
23.00 km
19.00 km teren
00:59 h
23.39 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Pomiechówek, dzień 1
Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 2
Miałem pojechać rowerem do Pomiechówka. Niestety musiałem jeszcze po drodze załatwić parę spraw, więc rowery powędrowały na dach samochodu. Na miejscu zanim rozbiliśmy namioty, już musiałem jeździć rowerem:) Utopiliśmy jedno auto. Kałuża wydawała się płytka, a okazało się że jest w niej wody do połowy drzwi;) Gdy chcieliśmy je wyciągnąć, wyszedł brak wkręcanego haka i nie było jak zaczepić liny. Zatem wsiadłem na rower i pojechałem szukać zaczepu. Auto było z badziewnej włoskiej stajni i nigdzie nie mogłem znaleźć szukanego przedmiotu. Dopiero po przejechaniu około 9 kilometrów, trafiłem taki samochód. Pogadałem z gościem, dałem swój dowód i wypożyczyłem upragniony hak. Po dotarciu na miejsce wyciągnąłem U-bota i popedałowałem oddać zaczep. Oczywiście wyciągnąłem autem, rowerem nie próbowałem, mam stary napęd i się o niego boję;)Jeszcze tego dnia wyjechałem rowerem tylko raz do Pomiechówka, koleżanka do nas dojeżdżała i nie znała drogi, więc ją poprowadziłem.
Dane wyjazdu:
29.00 km
21.00 km teren
02:12 h
13.18 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Guma:)
Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 5
Dziś rano, spakowałem rodzinę i rowery do samochodu. Pojechaliśmy do Łosia. Wiedziałem że nie ma co się pchać z młodzieżą tam od razu na rowerze, jeszcze się nie rozjeździli i 80 kilometrów to za dużo;) Spokojnym tempem dojechaliśmy na miejsce o 10:00. Wypakowałem rowery, spiłem kawę i ustaliliśmy wstępnie trasę. Kolega Teich ustawił parę Wp w okolicy, więc trasa była ustawiona pod WaypointGame;) Ruszyliśmy w sześć osób. Te dwie dodatkowe osoby to mieszkańcy Łosia, przekonałem ich do rowerów i coraz częściej nimi jeżdżą:) Mój młodszy syn zaczął przeżywać kryzys już po trzech kilometrach, myśleliśmy że wyzionie ducha. Sapał, stękał i bladł w oczach. Pomogło mu dopiero paliwo rakietowe w postaci czekolady. Po tym strzale energetycznym, zaczął śmigać jak szalony;) Chyba za bardzo przyzwyczaiłem go że zawsze w plecaku ma czekoladę:) Pierwszym punktem na naszej trasie był dworek w Pracach Dużych. Widać że obiekt jest zadbany, co mnie bardzo cieszy.Następnie udaliśmy się do młyna w Zawodnym. Jak ktoś oglądał „Ojca Mateusza”, to jeden z odcinków był w nim kręcony i dokładnie pokazane było wnętrze;) Innej możliwości zobaczenia młyna w środku nie ma. Posiedzieliśmy trochę koło niego, chłopaki zjedli dodatkowe porcje „paliwa” i ruszamy w dalszą drogę. To znaczy chcemy ruszać, a ja zauważam u siebie w tylnym kole kapcia: ( Pierwszy kapeć od 3700 kilometrów. Myślałem że dobiję szczęśliwie bez kapcia do 5000 km, niestety nie udało się. Naprawiłem koło i dopiero wyjechaliśmy. Kierujemy się na sklep w Prażmowie, tam wcinamy lody i zaopatrujemy się w napoje „izotoniczne”. Kolejnym punktem na trasie jest Wągrodno. Nic tam szczególnego niema, po prostu tamtędy jeszcze nie jechałem;) Tam sobie przypomniałem o zgłoszeniu braku Vlepki, która znajduje się w Jaroszowej Woli. Koło Warsaw Polo Club, dopada nas deszcz. Szybko sprawdzam Vlepkę i uciekamy w las. Po przejechaniu około trzystu metrów lasem, robimy postój. Tam spożywamy „izotoniki”. Jeszcze tylko wpadamy nad leśne jeziorko gdzie zakładam WP i do domu. Oczywiście tego w Łosiu, trzeba blaszaka zabrać;) Tam piję kolejną kawę, pakuję rowery i do Warszawy. Wsiadamy do samochodu i się okazuje że miałem cały czas odsunięty szyberdach. Fotele całe mokre:)
Trasa z GPS niepełna, bateryjka w telefonie padła.
Waypoint #2731 dwór w Pracach Dużych© Gewehr
Przejazd kolejowy w Pracach Dużych© Gewehr
Pola na skarpie Jeziorki© Gewehr
Waypoint #2749 drewniany młyn w Zawodnem© Gewehr
Leśny izotonik;)© Gewehr
Leśne jezioro© Gewehr
Kategoria WaypointGame, Z rodziną, Za Miasto
Dane wyjazdu:
40.60 km
11.00 km teren
01:48 h
22.56 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Deszczowo!
Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 3
Wstałem rano, około 7:30. To co zobaczyłem za oknem nie napiewało optymizmem. Deszcz i mokro, nie lubię takich warunków, to nie sprzyja jakimkolwiek wycieczkom rowerowym. Dzień wcześniej spotkałem się ze znajomymi, to spowodowało że nabyłem chorobę „dnia poprzedniego” i to jeszcze bardziej osłabiło moje morale do walki:) Koło godziny 11, stwierdziłem że jednak gdzieś pojadę. Deszcz przestał padać i przeschły ulice. Pomyślałem że podjadę do Żabieńca gdzie trwała Mazoviamtb. Chciałem zobaczyć jak będą wyglądali zawodnicy po maratonie:) Cezary Zamana, zapewniał że trasa jest w 99% sucha;) Niektórzy zawodnicy mieli tylko oczy widoczne, reszta to błoto. Lasy Chojnowskie zawsze uraczą błotem, kiedy by się nie pojechało;) Puławską trzymałem średnią między 28 a 34 km na godzinę. Sam byłem zdziwiony że tak ładnie mi się kręci:) Trochę się pokręciłem po okolicznych terenach, nie wiedziałem dokładnie gdzie jest zakończenie maratonu;) Jak dojechałem na metę Mazovi, to byłem tak upaprany błotem, że ciężko by mnie było komuś poznać. Wyglądałem prawie jak zawodnik:) Zanik płynów w organizmie, próbowałem zaspokoić jakimś piwem, niestety tam nigdzie nie znalazłem:( Pozostał tylko izotonik w bidonie;) Postałem trochę na mecie i zabrałem się do powrotu. W Żabieńcu jeszcze trafiłem fajną budowlę której zrobiłem fotkę. Jak ktoś wie co tam kiedyś było, to niech śmiało pisze:) Powrót okazał się ciężki, całą drogę pod wiatr. Na Puławskiej ciężko było uzyskać średnią powyżej 22 kilometry na godzinę.Zrobiłem tylko dwa zdjęcia. Przez prawie cały czas padał deszcz, który o dziwo mi nie przeszkadzał;) Po przyjeździe, niezwłocznie uzupełniłem płyny chmielem:)
Cóż tam kiedyś było?© Gewehr
Kategoria Byle Gdzie, Za Miasto
Dane wyjazdu:
44.00 km
8.00 km teren
01:54 h
23.16 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kadencja:/min
Kalorie: kcal
Rower:Aluminiowe MTB:)
Sprawdzić teren
Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 6
Na wstępie, chciał bym Wam wszystkim złożyć życzenia.Najserdeczniejsze życzenia zdrowych, radosnych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy, smacznego jajka, mokrego dyngusa, a także odpoczynku w rodzinnym gronie:)
Dziś padło na Chojnowski Park Krajobrazowy. Ponieważ będzie tam za tydzień MazoviaMTB, postanowiłem że się przejadę w tamte strony. Plan był na jakieś 80 kilometrów, zrobiłem nieco 40. Mam taki problem, czasami strasznie mi drętwieje prawy nadgarstek. Dziś tak było, zaczęło się po jakiś 10km. Nieraz jeżdżę i nic się nie dzieje, a czasami mnie to dopada. Tylko prawa ręka ma ten problem. Zmieniałem ustawienia sprzętu i nic nie pomagało. Wydaje mi się że problem tkwi w moim organizmie. Może sobie magnez w jakiś sporych dawkach aplikować? Miał ktoś taki problem? Koniec wywodów, wracam do wycieczki;) Puławską w tamtą stronę, cały czas pod wiatr. Noga mi dobrze podawała, więc to nie był problem:) Dojechałem do Żabieńca, tam skręciłem w prawo na Zimne Doły. Jak się skończył asfalt, byłem zdziwiony że nie ma błota. Po przejechaniu paru kilometrów, błoto się pojawiło. Na Zimnych Dołach, podjąłem decyzję że nie jadę trasą Mazovi. Ręka wygrała. Pojechałem jeszcze na stację kolejową w Zalesiu. Potem tylko powrót. Jeszcze tylko krótki postój na mostku, który jest na końcu obwodnicy Piaseczna. Tam zrobiłem fotkę pozostałości drewnianego mostu, który jest chyba kolejowym. Choć tego nie jestem pewien, muszę sprawdzić na starej mapie;) Jeszcze tylko dokręciłem kilometry przez Wilanowską i do domciu.
Wyjechałem po 16, doszedł do tego jeszcze ten nadgarstek, to zdecydowało o takim dystansie. Szkoda, nogi pozwalały na więcej kilometrów.
Jeśli ktoś się wybiera na Mazowie, niech bierze kąpielówki, będzie mokro i błotniście:) Piasek też się znajdzie. Jedyne co pocieszające, to brak komarów, tam jest prawdziwa wylęgarnia tych paskud. Wiem co mówię, do mnie one strasznie się kleją:(
Budokrusz w Mysiadle© Gewehr
Parafia Św. Jadwigi Królowej w Żabieńcu© Gewehr
Park linowy. Zimne Doły© Gewehr
Zimne Doły© Gewehr
Jezioro w Zalesiu© Gewehr
Zalesie Górne© Gewehr
Rozlewisko© Gewehr
Mostek w Piasecznie© Gewehr
Kategoria Byle Gdzie, Za Miasto